Poszukiwania kierowcy, który uciekł z miejsca wypadku po zderzeniu z wiaduktem
Po zderzeniu z wiaduktem w środku Katowic, ten, kto prowadził samochód, uciekł bez zostawienia jakichkolwiek informacji. Wydaje się, że pojazd, którym podróżował, należał do matki jednego z pasażerów. Funkcjonariusze policji nie wykluczają możliwości, że mógł być pod wpływem alkoholu podczas prowadzenia.
Na miejscu wypadku mieszkańcy miasta mogli zaobserwować mężczyznę leżącego na chodniku z krwią spływającą z głowy oraz rozbity volkswagen oddalony o kilkadziesiąt metrów. Scena ta rozegrała się w niedzielne południe i utrudnienia wynikłe z tego incydentu trwały przez długie godziny. Uszkodzony pojazd blokował przejazd ulicą Mikołowską w stronę placu Wolności oraz Galerii Katowickiej. Fragmenty karoserii były rozrzucone po jezdni i chodniku, a wewnątrz samochodu uruchomiły się poduszki powietrzne. Dodatkowo, klakson został uszkodzony w wyniku kolizji z wiaduktem i przez dłuższy czas wydawał hałas.
Wczoraj informowaliśmy o tych utrudnieniach opierając się na relacjach świadków, którzy twierdzili, że kierowca był pod wpływem alkoholi. Dzisiaj, zwróciliśmy się do policji o wyjaśnienia dotyczące tego wypadku. Jak poinformowała nas komisarz Agnieszka Żyłka, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Katowicach, w samochodzie podróżowało pięć osób – dwie kobiety i trzech mężczyzn, wszyscy mieszkańcy Katowic.
– Syn właścicielki pojazdu był jednym z pasażerów. Bez jej zgody zabrał klucze i przekazał je koledze, ponieważ sam nie posiada prawa jazdy – wyjaśniła komisarz Żyłka.